Mój sposób na naukę holenderskiego

Odwiedzając przez kilka lat bliską osobę w domu opieki społecznej wiele razy widziałem pewną staruszkę w okularach ze szkłami grubszymi niż denka od butelek. Siedziała w świetlicy i czytała gazety innym pensjonariuszom. „Czytała gazety”, to za dużo powiedziane. Przerzucała stronę za stroną i czytała napisane wielkimi, pogrubionymi literami nagłówki. Mimo, że było to tylko jedno zdanie z każdego artykułu, słuchacze wiedzieli o co chodzi w całym artykule. Okazuje się, że to świetny pomysł na zapoznanie się z aktualnymi wiadomościami.

Przeniosłem to działanie na swój grunt poprawiając swój niderlandzki. Polubiłem kilka fanpage-ów niderlandzkojęzycznych gazet. Nie czytam całych artykułów, bo nie umiem, czytam tylko ich tytuły. Od razu sprawdzam znaczenie nowych słówek i przede wszystkim poznaję szyk zdań w konkretnej wypowiedzi. No dobrze – przyznam się. Jak artykuł mnie zaciekawi przeglądam go w poszukiwaniu informacji zawartych w znanych przeze mnie słowach. Gdy już wychwycę wszystko co tylko się da i już nic więcej nie mogę zrozumieć wrzucam tekst w translator, by łamaną polszczyzną przeczytać od deski do deski.

UWAGA – korzystając z translatora nie porównuję tekstów polskiego z niderlandzkim!

„Probeer het uit!” Wypróbuj ten sposób nauki i powiedz, czy się przydaje

http://www.metronieuws.nl/

https://www.facebook.com/Metro

Pozdrawiam! OBSERWATOR